Mecz nudnawy, momentami "szalenie nieciekawy" jakby to powiedział Engel. Chelsea od 10 minuty, pod bramką Barcy zachowywała się jakby wszyscy zawodnicy założyli nogę na nogę i czekali aż ktoś w końcu gwizdnie i da im ten finał. W końcu strzelili bramkę, pierwszy mecz przetrwali, grają u siebie...HELLOŁ - "to musimy się jeszcze starać?"
No więc tak k*** musicie. Przyjęli pozycję Drogby (jak mu nie wyjdzie siada na murawie robi dziwne miny bo myśli że mu się coś należy) i tak smęcili 90 minut aż ich upolowali. Jedna z ostatnich akcji, doskonale to obrazuje:
dziś - Beletti biegnie obok chyba Malouda na przeciwko 2 obrońców Barcy i strzela byle dalej byle mocniej byle zyskać na czasie a nie strzelić bramkę
wczoraj - bardzo podobna sytuacja, Rooney biegnie, obok Ronaldo, na przeciwko 2 obrońców Arsenalu, wypieszczone podanie do Ronaldo i bramka - BO IM SIĘ CHCIAŁO
Dla tego sorry ale Chelsea zachowała się po frajersku, mając tyle okazji, podchodząc do nich z taką nonszalancją. Barca miała bodaj 1 strzał w światło bramki...w 93 minucie, który uratował marzenia większości kibiców piłki nożnej i dał nam finał: Manchester United - FC Barcelona!
środa, 6 maja 2009
Rewelacja
Nie wiem czy po woli nie zaczyna mi się nudzić rozpływanie nad obecną formą Manchesteru, ale nic nie poradzę.
Evra po meczu powiedział, że Arsenal to 11 dzieci - nie do końca się z tym zgodzę, po prostu gracze ManUtd wyszli na ten mecz tak samo naładowani energią, jak w pierwszym spotkaniu i to przyniosło efekt. Ponownie biegali jakby właśnie zaczynali sezon a nie go kończyli, Rooney był wszędzie, Ronaldo serwował sztuczki techniczne na lewo i prawo a Fletcher i Carrick rządzili środkiem pola.
p.s. Właśnie oglądam film z dołu, jak Szadowski z Polem rozmawiają o wczorajszym meczu - ten pierwszy twierdzi że Ferguson ustawił drużynę "wybitnie defensywnie", "był jeden napastnik, czyli C. Ronaldo" ...bla bla bla, przepraszam ale całkowicie się z tym nie zgadzam. Rooney to napastnik, tak gra na skrzydle, podobnie jak czasami Ronaldo, Park, Tevez, Berbatow - oni po prostu wymieniają się pozycjami i w moim przekonaniu przeważnie gramy 3 napastnikami, tlyko że 2 boczni są ustawieni bardziej na skrzydłach :)
Evra po meczu powiedział, że Arsenal to 11 dzieci - nie do końca się z tym zgodzę, po prostu gracze ManUtd wyszli na ten mecz tak samo naładowani energią, jak w pierwszym spotkaniu i to przyniosło efekt. Ponownie biegali jakby właśnie zaczynali sezon a nie go kończyli, Rooney był wszędzie, Ronaldo serwował sztuczki techniczne na lewo i prawo a Fletcher i Carrick rządzili środkiem pola.
p.s. Właśnie oglądam film z dołu, jak Szadowski z Polem rozmawiają o wczorajszym meczu - ten pierwszy twierdzi że Ferguson ustawił drużynę "wybitnie defensywnie", "był jeden napastnik, czyli C. Ronaldo" ...bla bla bla, przepraszam ale całkowicie się z tym nie zgadzam. Rooney to napastnik, tak gra na skrzydle, podobnie jak czasami Ronaldo, Park, Tevez, Berbatow - oni po prostu wymieniają się pozycjami i w moim przekonaniu przeważnie gramy 3 napastnikami, tlyko że 2 boczni są ustawieni bardziej na skrzydłach :)
wtorek, 5 maja 2009
Chwila na opisanie wieczoru ;)
Jak to od jakiegoś czasu bywa...w domu to ja bywam :)
Skoro mam jeszcze 5 minut do wyjścia, to nie omieszkam zademonstrować jak bardzo wierzę w awans Man United. Wierzę tak bardzo, jak bardzo biedronka pakuje chipsy :D
Skoro mam jeszcze 5 minut do wyjścia, to nie omieszkam zademonstrować jak bardzo wierzę w awans Man United. Wierzę tak bardzo, jak bardzo biedronka pakuje chipsy :D
Kura...
teraz to pisze żeby pisać bo mi Google konto z moimi milionami wyłączyło ;]
Dziś dużo pracy, wiec jeśli nie zdążę napisać czegoś więcej to tylko tyle: wieczorem mecz, mam nadzieję że pewny awans United
Dziś dużo pracy, wiec jeśli nie zdążę napisać czegoś więcej to tylko tyle: wieczorem mecz, mam nadzieję że pewny awans United
poniedziałek, 4 maja 2009
Długi majowy weekend
Podział jak zawsze: Legia i Man Utd, jednak w związku z meczem który zatrząsł całą piłkarską Europą, nie omieszkam wspomnieć o spotkaniu Real - Barca.
Rzecz pierwsza, nie wiem cy najważniejsza, nie wiem czy napawająca radością czy raczej poczuciem lekkiego niesmaku. Patrząc na grę Legii, która meczy się niemal z każdym przeciwnikiem nie mogę się nadziwić że MAMY LIDERA! Ok, fajnie ale...to znaczy że reszta gra po prostu słabiej, gubi punkty wszędzie gdzie się da. Wczoraj w moim "ulubionym" magazynie "Szybka płka" podano bardzo interesującą statystyką - w zeszłym sezonie lidera i ostatnią drużynę ligi dzieliło około 60 punktów - dziś jest to nieco ponad 20! Poziom ligi raczej się nie podniósł (wg moich obserwacji), więc wnioskuję że teraz Legia gra na poziomie najwyżej Korony Kielce sprzed roku i ma lidera - żenujące. Nie widzę tej drużyny w pucharach, absolutnie. Z kolei królem strzelców prawdopodobnie zostanie największy leń ligi - Chinyama. Sorry ale jeśli gość potrafi przede wszystkim "zamknąć oczy i strzelić" to jest to jeszcze bardziej dołujące. Ile to już sytuacji widziałem, kiedy biegł z piłką, wyprzedzał obronę i z rogu pola karnego strzelał w...okolicę chorągiewki przy narożniku boiska! Na razie to na tyle...czekamy do "wielkiego" meczu z Wisłą Kraków.
Następny w kolejności, Manchester United - bardzo konsekwentna gra. Nawet bez formy, w męczarniach, lub przebłyskach młodzieży (oczywiście chodzi o Machedę) potrafił utrzymywać pozycję lidera. Po ostatnich meczach stwierdzam, że musiałoby się stać coś wyjątkowo dziwnego, żeby mistrzostwo wyleciało im z rąk. Grają spokojnie, konsekwentnie, wiedzą że nie muszą wygrywać 5-cioma bramkami. Mają zawodników doświadczonych, młodych, wybitnych technicznie i wydolnościowo (Rooney głównie). Nawet Park Ji Sung - gra rzadko, ale jak gra nie widać że większość sezonu przesiaduje na ławce. Berbatov - po raz kolejny stanę w obronie, a raczej zwrócę uwagę na jego niesamowitą umiejętność panowania nad piłką. Dostaje podanie górą, piłka w ułamku sekundy sprowadzana jest do parteru i przy asyście kilku przeciwników 2 leniwe ruchy pozwalają mu na zdobycie wystarczającej przestrzeni żeby podać. Fakt - ostatnio więcej rozgrywa niż strzela ale jest w tym bardzo pożyteczny, wnosi dużo spokoju w poczynania drużyny.
Teraz trochę z innej beczki - może już niebawem o tej drużynie będę pisał przy okazji finału Ligi Mistrzów. Real - Barcelona 2:6. Czy muszę pisać coś więcej, czy wystarczy podanie samego wyniku? p.s. meczu nie widziałem, więc o nim ciężko mi się wypowiadać - widziałem skrót i bramki
Otóż pokuszę się o napisanie czegoś więcej. Barcelona piłkarzy z przodu ma fenomenalnych. Widząc lekkość Messiego i Henryego w strzelaniu bramek w sytuacjach sam na sam (których mają stanowczo za dużo ;P) nie mogę się nadziwić - jak oni to robią?! Natomiast drużyna ta wydaje mi się nieco uboga, jeśli chodzi o szeregi obronne. Jak inaczej można przedstawić fakt, kiedy obrońca który w Manchesterze po prostu by sobie nie pograł (Pique) w Barcelonie zbiera świetne recenzje? Otuż zapędza się on często pod bramkę, podobnie jak Alves. W obronie Puyol jest na prawdę świetny, reszta natomiast średnia - ich atutem jest włączanie się do ataku. Wystarczyło, że Chelsea z mocnym środkiem i defensywą zamurowała bramkę i Barca już płakała że nie dają im pograć. Mam nadzieję że do finału Katalończycy dotrą, bo tylko oni mogą zagwarantować że nie będzie to nudny mecz bazujący na grze w obronie, ale patrząc na rezultat z 1 spotkania i frustrację Barcy mam wrażenie że po prostu odpadną już jutro ;/
Rzecz pierwsza, nie wiem cy najważniejsza, nie wiem czy napawająca radością czy raczej poczuciem lekkiego niesmaku. Patrząc na grę Legii, która meczy się niemal z każdym przeciwnikiem nie mogę się nadziwić że MAMY LIDERA! Ok, fajnie ale...to znaczy że reszta gra po prostu słabiej, gubi punkty wszędzie gdzie się da. Wczoraj w moim "ulubionym" magazynie "Szybka płka" podano bardzo interesującą statystyką - w zeszłym sezonie lidera i ostatnią drużynę ligi dzieliło około 60 punktów - dziś jest to nieco ponad 20! Poziom ligi raczej się nie podniósł (wg moich obserwacji), więc wnioskuję że teraz Legia gra na poziomie najwyżej Korony Kielce sprzed roku i ma lidera - żenujące. Nie widzę tej drużyny w pucharach, absolutnie. Z kolei królem strzelców prawdopodobnie zostanie największy leń ligi - Chinyama. Sorry ale jeśli gość potrafi przede wszystkim "zamknąć oczy i strzelić" to jest to jeszcze bardziej dołujące. Ile to już sytuacji widziałem, kiedy biegł z piłką, wyprzedzał obronę i z rogu pola karnego strzelał w...okolicę chorągiewki przy narożniku boiska! Na razie to na tyle...czekamy do "wielkiego" meczu z Wisłą Kraków.
Następny w kolejności, Manchester United - bardzo konsekwentna gra. Nawet bez formy, w męczarniach, lub przebłyskach młodzieży (oczywiście chodzi o Machedę) potrafił utrzymywać pozycję lidera. Po ostatnich meczach stwierdzam, że musiałoby się stać coś wyjątkowo dziwnego, żeby mistrzostwo wyleciało im z rąk. Grają spokojnie, konsekwentnie, wiedzą że nie muszą wygrywać 5-cioma bramkami. Mają zawodników doświadczonych, młodych, wybitnych technicznie i wydolnościowo (Rooney głównie). Nawet Park Ji Sung - gra rzadko, ale jak gra nie widać że większość sezonu przesiaduje na ławce. Berbatov - po raz kolejny stanę w obronie, a raczej zwrócę uwagę na jego niesamowitą umiejętność panowania nad piłką. Dostaje podanie górą, piłka w ułamku sekundy sprowadzana jest do parteru i przy asyście kilku przeciwników 2 leniwe ruchy pozwalają mu na zdobycie wystarczającej przestrzeni żeby podać. Fakt - ostatnio więcej rozgrywa niż strzela ale jest w tym bardzo pożyteczny, wnosi dużo spokoju w poczynania drużyny.
Teraz trochę z innej beczki - może już niebawem o tej drużynie będę pisał przy okazji finału Ligi Mistrzów. Real - Barcelona 2:6. Czy muszę pisać coś więcej, czy wystarczy podanie samego wyniku? p.s. meczu nie widziałem, więc o nim ciężko mi się wypowiadać - widziałem skrót i bramki
Otóż pokuszę się o napisanie czegoś więcej. Barcelona piłkarzy z przodu ma fenomenalnych. Widząc lekkość Messiego i Henryego w strzelaniu bramek w sytuacjach sam na sam (których mają stanowczo za dużo ;P) nie mogę się nadziwić - jak oni to robią?! Natomiast drużyna ta wydaje mi się nieco uboga, jeśli chodzi o szeregi obronne. Jak inaczej można przedstawić fakt, kiedy obrońca który w Manchesterze po prostu by sobie nie pograł (Pique) w Barcelonie zbiera świetne recenzje? Otuż zapędza się on często pod bramkę, podobnie jak Alves. W obronie Puyol jest na prawdę świetny, reszta natomiast średnia - ich atutem jest włączanie się do ataku. Wystarczyło, że Chelsea z mocnym środkiem i defensywą zamurowała bramkę i Barca już płakała że nie dają im pograć. Mam nadzieję że do finału Katalończycy dotrą, bo tylko oni mogą zagwarantować że nie będzie to nudny mecz bazujący na grze w obronie, ale patrząc na rezultat z 1 spotkania i frustrację Barcy mam wrażenie że po prostu odpadną już jutro ;/
Etykiety:
FC Barcelona,
Federico Macheda,
Legia,
Liga Mistrzów,
Manchester United,
Rooney
Subskrybuj:
Posty (Atom)