czwartek, 3 grudnia 2009

Skład United przeciwko WHU...

Twórczość kibiców nie zna granic:

Schmeichel
Neville Stam Johnson Irwin
Beckham Keane Scholes Giggs
Yorke Cole

Subs: Van Der Gouw, Brown, Berg, Butt, Solskjær

Swoją drogą cieszy mnie, że na redcafe.net w poważnych propozycjach na bramce jest VDS/Kuszczak :) Brawo Tomek!!

wtorek, 17 listopada 2009

Pierwszy wykład - OBSZARY KONWERGENCJI, DEFINICJE

Obszary konwergencji

 
 

ORGANIZACJE TELEKOMUNIKACYJNE

 
 

  • ITU - International Telecmmunication Union
  • ETSI - European Telecommunications Standards Instytute - zapewnia jednolite standardy dot. Łączenia sieci i wymianęusług w skali europejskiej
  • IEEE - tworzy i rozwija standardy
  • IETF, ISOC - tworzą nieformalne standardy internetu
  • ISO - International Organisation for Standarization - promowanie i rozwój nowych standardów i form
  • OMG - Object Managment Group - opracowuje standardy współdziałania między systemami


 

KONWERGENCJA SIECI

Kablowa

Telekomunikacyjna

Komórkowa

internet

KONWERGENCJA URZĄDZEŃ

KOŃCOWYCH

Telefonia

Komputery

Telewizja i radio

KONWERGENCJA ROZWIAZAŃ

Procesy i usługi

aplikacje

 
 

DEFINICJE

 
 

  • TCP/IP to STOS nie protokół
  • IT w działalności telekomunikacyjnej ma rolę strategiczną
  • Podział na usługi telekomunikacyjne, transmisji danych i usługi teleinformatyczne, przechodzi w podział na:
    • Sieci telekomunikacji elektronicznej
    • Usługi telekomunikacji elektronicznej
  • Teleinformatyka, to podział telekomunikacji i informatyki ,zajmujący się technologią przesyłania informacji i narzędziami logicznymi do sterowania przepływem i transmisją danych
  • Telekomunikacja, to dziedzina nauki zajmująca się przesyłaniem danych na odległość, za pośrednictwem sygnałów
  • Informatyka, to przetwarzanie informacji
  • Standaryzacja, to wprowadzanie w życie norm, ma ułatwić współpracę
  • Norma - ustala zasady (w formie dokumentu) postępowania lub cechy charakterystyczne dla wyrobów, procesów, usług
  • Struktura
  • Protokoły komunikacyjne - standardy określające jak mają być reprezentowane dane przy przesyłaniu; specyfikacja sposobu przesyłania danych, wykrywanie błędów

środa, 7 października 2009

Nowy epizod South Park!!

Już jutro w internecie ruszają kolejne odcinki rewelacyjnej kreskówki, to teaser:


CAN'T WAIT!!

czwartek, 17 września 2009

Wymiana baterii w iPhone 2G...nigdy więcej

Nie sądziłem, że będzie mi się chciało to opisywać, ale muszę to zrobić...
Kiedy telefon zaczął wytrzymywać max. 1 dzień, irytacja sięgała zenitu. Jako że jestem uparty jak stary dziad i uważam że jeśli jestem w stanie zrobić coś sam, to po co mam płacić specjaliście...
...niestety iPhone to nie rurka od prysznica, ale ciekawość to pierwszy stopień do piekła, więc postanowiłem zakupić na allegro baterię oraz narzędzia niezbędne do wymiany....jestem co raz bliżej piekła :P
Dostałem w zestawie baterię, śrubokręt i plastikową "łyżeczkę".
Pożyczyłem lutownicę, zabrałem się do tematu, wg tego filmiku:

Pierwszym krokiem było odczepienie czarnej części obudowy - 10 minut siłowania się + wstępny wniosek: "łyżeczka" dołączona do zestawu, nadaje się co najwyżej na podłubanie w zębach. Gdyby pod ręką nie było małego płaskiego śrubokręta, nie zrobiłbym kompletnie nic.
Czarna część odczepiona, śrubokręt w przeciwieństwie do łyżeczki, doskonale poradził sobie ze swoim zadaniem - śrubki odkręcone w kilka sekund.
Teraz podobno najgorsze - metalowa część obudowy.Zacząłem od podważenia obudowy, w kretyńskim miejscu, które proponował człowiek na filmie...błąd - trzeba zacząć przy samej krawędzi, odczepić jej bok a nie środek. Obudowa trochę ucierpiała, posiłowałem się 20 minut, plastikowa łyżeczka poleciała do kosza, śrubokręt porysował jeszcze większy obszar obudowy ale udało się.
Przed oczami pojawiła się stara bateria i 3 kabelki
Tu zacząłem mieć wrażenie, że spece z filmiku, mają zupełnie inny telefon niż ja - mój miał baterię przymocowaną klejem do obudowy, ledwo ją odczepiłem.
Teraz największy ubaw, lutowanie. Ręce telepią się jak alkoholikowi, przecież pan na filmie mówi, że jeśli czerwony kabelek dotknie innego kabelka, lub obudowy, bateria wybuchnie w rękach...oblany zimnym potem uporałem się z lutowaniem (kolejne 20-30 minut). Nadeszła wielka chwila, zamknąłem oczy kliknąłem na "POWER" :P i...telefon odpalił się!! JEA!
...zapomniałem wspomnieć, że podczas tej zabawy, obudowa "odgryzła" mi pół palca? No to teraz mówię. Telefon właśnie się ładuje, ma dziwne "skoki" z 50% nagle zrobiło się 27%, podłączyłem do ładowarki, pokazało się 46%...dziwne, ale poczekamy zobaczymy. Pan na filmiku mówił, że taką baterię należy ładować 3h...ładuję dłużej, jutro zobaczymy jak się sprawy mają.
Podsumowując:
- nigdy więcej
- pocięty palec
- wywalona łyżeczka
- porysowana obudowa
- niepewność
- poziom trudności rozłożenia telefonu

+ doświadczenie
+ zaspokojenie ciekawości
+ pierwszy raz coś lutowałem
+ 20 do ukrycia :P
+ nie ufaj filmom z murzynami :P

czwartek, 10 września 2009

Leo...why?!

Słowenia - Polska 3:0
...Bomba przewraca się w kokpicie "orzeła", jeśli widział wczoraj te wypociny.

Leo
Nie powiem, było 90 minut dobrej zabawy w dobrym towarzystwie, ale to co działo się na ekranie TV nie nadawało się do oglądania. Tak sobie wspominałem, jak to nasi pojechali na "tournee" po Afryce, gdzie przy zawodnikach z czarnego lądu ruszali się jak muchy w smole. Wczoraj i w weekend było tak samo - sezon ledwo się zaczął a nasze Orły nie miały za grosz dynamiki. Każdą bramkę dla Słoweńców oglądaliśmy z coraz to większym niesmakiem - na szczęście było ich tylko 3. Kuba Błaszczykowski... jeśli on tak będzie grał w klubie to będzie kolejnym zmarnowanym talentem - w co na szczęście nie wierzę. Ogólnie szkoda gadać...

Do tego fatalna wypowiedź G. Laty ...mam nadzieję, niedługo "Grzegorza L. " o zwolnieniu Leo, potwierdziła że jest on Andrzejem Lepperem polskiej piłki i idealnie nadaje się na prezesa tych kretynów.

Pozostaje kwestia "kto następny". Majewski (obojętnie który, Stefan, Radosław...czy Szymon) kategorycznie nie. Razem ze swoim laptopem nie powinien więcej podchodzić do zawodu trenera.
Smuda? Chętnie, ale boję się że to go po prostu zniszczy, to nie Lech Poznań, któremu jeśli się uda to świetnie jeśli nie to trudno - w reprezentacji zawsze oczekiwania kibiców i mediów są wielce wygórowane.

poniedziałek, 17 sierpnia 2009

piłka, rower, urlop

Z okazji urlopu, ale niestety wyjazd dopiero we środę, cały dzień był pod znakiem nadrabiania zaległości w sporcie ;)
Na początku rower w odpowiedniej ilości, tak żeby się nie sforsować, ale żeby pół dnia na nim spędzić.
Potem szybki mały obiad i piłka ;)
Dziś było już o wiele lepiej i chyba po niemal rocznej przerwie spowodowanej kontuzją, pozostało dosłownie kilka poniedziałków, żeby wrócić do dawnej formy i kondycji :D ...do statystyk dopisze 3 bramki i kilka asyst :D
(to tyle z rzeczy, które sam może kiedyś poczytam :P )
Jeśli chodzi o piłkę w skrócie zaległe tematy:
1. Legia - nie grają źle, na mecz z Broendby zabrakło po prostu szczęścia (doping był na bardzo dobrym poziomie...mecz w sumie prawie też). Weekendowy mecz z Cracovią trochę mnie podłamał, bo ta drużyna od wszystkich po kolei dostaje kilka bramek, a my nie potrafimy nawet zmusić Cabaja żeby nam coś po swojemu sprezentował ;/
2. Reprezentacja - debiut Obraniaka nie przeszedł bez echa, zaliczyli mu 2 bramki, chociaż wydaje się że jedną mogli zaliczyć Wasilewskiemu. Grecy byli praktycznie bezradni, cała drużyna zasłużyła na zwycięstwo, oby tak w eliminacjach. Nie mniej jednak, wg mediów Obraniak już jest bożyszczem kibiców a reprezentacja jest w stanie pokonać Brazylię... a przegramy lub zremisujemy jeden mecz i będzie że zawodnicy źli, że Leo już zniechęcony itd...
3. ManUtd - była szansa żeby Tomek pobronił po przedsezonowych udanych meczach, kontuzji Edvina i Fostera, ale oczywiście Anglik wyleczył się na czas i nie mogli wpuścić Kuszczaka :/ W sumie źle na tym nie wyszliśmy bo Foster pokazał się z niezłej strony, ale wolałbym oglądać w bramce Kuszczaka ;)

sobota, 11 lipca 2009

Uaaa, przerwa co nie miara


Tia, po meczu z Barceloną trochę mnie się odechcialo, ale kiedys trzeba tu powrocic.
Najlepszym momentem bedzie ... powrot ManUtd do treningow. A nanich juz Michael Owen - z nadzieja patrze na tego zawodnika. Jak czytam ze jedyna jego zaleta to szybkosc, to rece odpadaja. Gdyby tak bylo, to Bolt bylby jeszcze lepszym pilkarzem...bo jest najszybszy ;)
Na devilpage.pl juz widzialem fotki treningowe - zastanawia mnie numer Owena (15), Naniego (3) i... znaczniki owiniete wokol piesci Rooneya - czyzby jakas bojka w barze? :D
btw...nie ma jak czapka w lipcu ;]

niedziela, 17 maja 2009

CHAMPIONES eooeoeoeoe :D



CHAMPIONES!! i tyle w tym temacie, nie powiem było co opić, w związku z tym...nawet nie pamiętam czy oglądałem mecz Legii ale na pewno na niego nie dojechałem :)

Następny przystanek RZYM, już27 maja :)

TEVEZ musi zostać!

Fajna ekspresowa forma blogopisania. STOP.
Pozdrawiam.STOP :P

wtorek, 12 maja 2009

Ja umarłem :)

Komentarz jest zbędny, ja umarłem ze śmiechu :)

niedziela, 10 maja 2009

Tytuł i za pewne brak tytułu

Najlepsze na koniec, więc najpierw kilka słów na temat "Polskiej Piłki Nożnej". Cudzysłów oczywiście znalazł się tu nie przez przypadek. Wraca człowiek z meczu na poziomie, odpala TV w oczekiwaniu na "wielki hit ekstraklasy" (cudzysłów też świadomie) i widzi PIACH! Błędy w obronie, w pomocy, tempo żałosne - a przecież całą zimę przygotowują się do tej je***nej rundy! Kopią się w czoło, bramki strzelić nie potrafią i tak właśnie wygląda walka o mistrzostwo polski w tym sezonie. Zdobędzie je ten, kto grał najmniej najsłabiej. Ironia - przecież powinni wygrywać najlepsi, ale takich u nas po prostu nie ma ;/
Teraz odrobina słodyczy - Manchester ponownie gładko wygrał, tym razem w derbach. Najpierw bramka Ronaldo z rzutu wolnego, później poprzeczka Teveza, który chyba stwierdził że jak od poprzeczni nie wpadła to spróbuje od słupka...oczywiście wpadła :) Nie wiem czy prawdą jest że to prawdopodobnie jego ostatni sezon w Man Utd, ale na pewno takiego zawodnika może nam zazdrościć każdy klub na świecie ;)
2 połowa była mocno usypiająca, rozbudziło trochę zejście Ronaldo i jego płacze/kaprysy/fochy w drodze na ławkę. Pewnie gdyby nie był najlepszy dostałby porządnie po uszach, ale pewnie gdyby nie był najlepszy nie zachowywał by się tak arogancko.

środa, 6 maja 2009

W oczekiwaniu na finał - frajerska gra Chelsea

Mecz nudnawy, momentami "szalenie nieciekawy" jakby to powiedział Engel. Chelsea od 10 minuty, pod bramką Barcy zachowywała się jakby wszyscy zawodnicy założyli nogę na nogę i czekali aż ktoś w końcu gwizdnie i da im ten finał. W końcu strzelili bramkę, pierwszy mecz przetrwali, grają u siebie...HELLOŁ - "to musimy się jeszcze starać?"
No więc tak k*** musicie. Przyjęli pozycję Drogby (jak mu nie wyjdzie siada na murawie robi dziwne miny bo myśli że mu się coś należy) i tak smęcili 90 minut aż ich upolowali. Jedna z ostatnich akcji, doskonale to obrazuje:
dziś - Beletti biegnie obok chyba Malouda na przeciwko 2 obrońców Barcy i strzela byle dalej byle mocniej byle zyskać na czasie a nie strzelić bramkę
wczoraj - bardzo podobna sytuacja, Rooney biegnie, obok Ronaldo, na przeciwko 2 obrońców Arsenalu, wypieszczone podanie do Ronaldo i bramka - BO IM SIĘ CHCIAŁO
Dla tego sorry ale Chelsea zachowała się po frajersku, mając tyle okazji, podchodząc do nich z taką nonszalancją. Barca miała bodaj 1 strzał w światło bramki...w 93 minucie, który uratował marzenia większości kibiców piłki nożnej i dał nam finał: Manchester United - FC Barcelona!

Rewelacja

Nie wiem czy po woli nie zaczyna mi się nudzić rozpływanie nad obecną formą Manchesteru, ale nic nie poradzę.
Evra po meczu powiedział, że Arsenal to 11 dzieci - nie do końca się z tym zgodzę, po prostu gracze ManUtd wyszli na ten mecz tak samo naładowani energią, jak w pierwszym spotkaniu i to przyniosło efekt. Ponownie biegali jakby właśnie zaczynali sezon a nie go kończyli, Rooney był wszędzie, Ronaldo serwował sztuczki techniczne na lewo i prawo a Fletcher i Carrick rządzili środkiem pola.
p.s. Właśnie oglądam film z dołu, jak Szadowski z Polem rozmawiają o wczorajszym meczu - ten pierwszy twierdzi że Ferguson ustawił drużynę "wybitnie defensywnie", "był jeden napastnik, czyli C. Ronaldo" ...bla bla bla, przepraszam ale całkowicie się z tym nie zgadzam. Rooney to napastnik, tak gra na skrzydle, podobnie jak czasami Ronaldo, Park, Tevez, Berbatow - oni po prostu wymieniają się pozycjami i w moim przekonaniu przeważnie gramy 3 napastnikami, tlyko że 2 boczni są ustawieni bardziej na skrzydłach :)

wtorek, 5 maja 2009

Chwila na opisanie wieczoru ;)

Jak to od jakiegoś czasu bywa...w domu to ja bywam :)
Skoro mam jeszcze 5 minut do wyjścia, to nie omieszkam zademonstrować jak bardzo wierzę w awans Man United. Wierzę tak bardzo, jak bardzo biedronka pakuje chipsy :D

Kura...

teraz to pisze żeby pisać bo mi Google konto z moimi milionami wyłączyło ;]

Dziś dużo pracy, wiec jeśli nie zdążę napisać czegoś więcej to tylko tyle: wieczorem mecz, mam nadzieję że pewny awans United

poniedziałek, 4 maja 2009

Długi majowy weekend

Podział jak zawsze: Legia i Man Utd, jednak w związku z meczem który zatrząsł całą piłkarską Europą, nie omieszkam wspomnieć o spotkaniu Real - Barca.

Rzecz pierwsza, nie wiem cy najważniejsza, nie wiem czy napawająca radością czy raczej poczuciem lekkiego niesmaku. Patrząc na grę Legii, która meczy się niemal z każdym przeciwnikiem nie mogę się nadziwić że MAMY LIDERA! Ok, fajnie ale...to znaczy że reszta gra po prostu słabiej, gubi punkty wszędzie gdzie się da. Wczoraj w moim "ulubionym" magazynie "Szybka płka" podano bardzo interesującą statystyką - w zeszłym sezonie lidera i ostatnią drużynę ligi dzieliło około 60 punktów - dziś jest to nieco ponad 20! Poziom ligi raczej się nie podniósł (wg moich obserwacji), więc wnioskuję że teraz Legia gra na poziomie najwyżej Korony Kielce sprzed roku i ma lidera - żenujące. Nie widzę tej drużyny w pucharach, absolutnie. Z kolei królem strzelców prawdopodobnie zostanie największy leń ligi - Chinyama. Sorry ale jeśli gość potrafi przede wszystkim "zamknąć oczy i strzelić" to jest to jeszcze bardziej dołujące. Ile to już sytuacji widziałem, kiedy biegł z piłką, wyprzedzał obronę i z rogu pola karnego strzelał w...okolicę chorągiewki przy narożniku boiska! Na razie to na tyle...czekamy do "wielkiego" meczu z Wisłą Kraków.
Następny w kolejności, Manchester United - bardzo konsekwentna gra. Nawet bez formy, w męczarniach, lub przebłyskach młodzieży (oczywiście chodzi o Machedę) potrafił utrzymywać pozycję lidera. Po ostatnich meczach stwierdzam, że musiałoby się stać coś wyjątkowo dziwnego, żeby mistrzostwo wyleciało im z rąk. Grają spokojnie, konsekwentnie, wiedzą że nie muszą wygrywać 5-cioma bramkami. Mają zawodników doświadczonych, młodych, wybitnych technicznie i wydolnościowo (Rooney głównie). Nawet Park Ji Sung - gra rzadko, ale jak gra nie widać że większość sezonu przesiaduje na ławce. Berbatov - po raz kolejny stanę w obronie, a raczej zwrócę uwagę na jego niesamowitą umiejętność panowania nad piłką. Dostaje podanie górą, piłka w ułamku sekundy sprowadzana jest do parteru i przy asyście kilku przeciwników 2 leniwe ruchy pozwalają mu na zdobycie wystarczającej przestrzeni żeby podać. Fakt - ostatnio więcej rozgrywa niż strzela ale jest w tym bardzo pożyteczny, wnosi dużo spokoju w poczynania drużyny.

Teraz trochę z innej beczki - może już niebawem o tej drużynie będę pisał przy okazji finału Ligi Mistrzów. Real - Barcelona 2:6. Czy muszę pisać coś więcej, czy wystarczy podanie samego wyniku? p.s. meczu nie widziałem, więc o nim ciężko mi się wypowiadać - widziałem skrót i bramki
Otóż pokuszę się o napisanie czegoś więcej. Barcelona piłkarzy z przodu ma fenomenalnych. Widząc lekkość Messiego i Henryego w strzelaniu bramek w sytuacjach sam na sam (których mają stanowczo za dużo ;P) nie mogę się nadziwić - jak oni to robią?! Natomiast drużyna ta wydaje mi się nieco uboga, jeśli chodzi o szeregi obronne. Jak inaczej można przedstawić fakt, kiedy obrońca który w Manchesterze po prostu by sobie nie pograł (Pique) w Barcelonie zbiera świetne recenzje? Otuż zapędza się on często pod bramkę, podobnie jak Alves. W obronie Puyol jest na prawdę świetny, reszta natomiast średnia - ich atutem jest włączanie się do ataku. Wystarczyło, że Chelsea z mocnym środkiem i defensywą zamurowała bramkę i Barca już płakała że nie dają im pograć. Mam nadzieję że do finału Katalończycy dotrą, bo tylko oni mogą zagwarantować że nie będzie to nudny mecz bazujący na grze w obronie, ale patrząc na rezultat z 1 spotkania i frustrację Barcy mam wrażenie że po prostu odpadną już jutro ;/

czwartek, 30 kwietnia 2009

jedno wielkie WOOOW!

Lepiej pisałoby się bezpośrednio po spotkaniu, kiedy są jeszcze emocje, podniecenie etc...ale wiadomo ;)
Mecz zaczął się jak zawsze od niewielkiej przewagi Manchesteru, którą spodziewałem się widzieć powiedzmy do 15-20 minuty. Widziałem ją do 10 minuty, potem BYŁO NIESAMOWICIE!
Akcje Arsenalu kończyły się na 45 metrze, Adebayor był kompletnie odizolowany od podań, po piłkę sam musiał się wracać na własną połowę.
Bardzo ogólnie rzecz biorąc: Obrona 9/10, Pomoc 9/10 - właściwie nie wiem kogo ocenić jako napastnika i czy rozliczać ich za bramki? Po prostu grali podręcznikowo, to był jeden z takich meczów, które chcesz żeby trwały nie 90 a 190 minut.
Jeśli Manchester utrzyma formę do końca sezonu to wątpię żeby ktoś stanął im na drodze do jakiegokolwiek trofeum. Oni po prostu wyszli na boisko, zrobili swoje (może strzelili tylko jedną bramkę, bo Ferguson przed meczem wspomniał że ona go zadowoli :P). Arsenal przyjechał, zawodnicy wyszli na boisko i patrzyli jak wygląda najlepszy futbol na świecie.
Ten mecz powinien być na DVD, Blue Ray, oczywiście edycja kolekcjonerska włącznie z mazami komentatorów "specjalistów" z TVP :)

środa, 29 kwietnia 2009

Barca : Muratorzy 0:0, a wieczorem...

Szczerze powiem, mocno wahałem się czy ten mecz oglądać, ale w końcu wybrałem rower, bo skrót ma być przecież 30-minutowy to wszystko ciekawe zdążą pokazać (chyba że będzie wynik 50-0, wtedy raczej nie zdążyliby).
Jako że meczu w całości nie widziałem, ciężko mi oceniać poszczególnych graczy, ale jeśli Chelsea awansuje do finału i spotka się w nim z ManUtd (hope so!), to będziemy mogli spodziewać się kolejnej dogrywki. Niektórzy twierdzą, że Chelsea strzela dużo bramek - poza Liverpoolem ostatnio nie wiem której drużynie z górnej półki strzelili kilka. W skrócie na TVP widziałem zmasowaną obronę, potrajanie krycia Leo Messiego, kontrataki. Barca znowu nie poradziła sobie z typowo brytyjskim podejściem - na granicy faulu żeby im się grać odechciało. Za tydzień spodziewam się podobnego spotkania - Chelsea nie zwykłą atakować gigantów jako pierwsza a Barca...nie umie się po prostu bronić.

Wieczorem natomiast rarytas ;) ale o nim dopiero po spotkaniu, żeby nie zapeszać. Żałuję tylko że nie gra Fabiański, ale może to i dobrze, bo głupio by było patrzeć jak będzie wyjmował piłkę z siatki.



...a po południu Legia i PP -> jak będzie ciepło to przynajmniej nie zmarznę, bo sorry ale że widowisko będzie w najlepszym wypadku nudne.

wtorek, 28 kwietnia 2009

Przed pierwszym półfinałem

Dziś...właściwie to już za jakieś 25 minut pierwsze spotkanie półfinałów tej edycji ligi mistrzów. Na przeciw siebie staną Chelsea Londyn i FC Barcelona.
Tak się składa że grę Chelsea jako tako śledzę, a grę Barcelony widzę dopiero jak zobaczę kosmiczny wynik (szukam skrótów w necie).
Barca kojarzy mi się w tym sezonie z bezwzględnym gościem, który bez kompromisów i słuchania otoczenia niszczy wszystko co napotka. Nie dziwią mnie już wyniki 4-0, bo stają się w jakimś stopniu normą, wyniki 6-0 bardziej prowokują do powiedzenia "łał". Sorry ale jeśli jakaś drużyna tak wszystkich rozjeżdża to mam wrażenie że z Chelsea będzie dziś tak samo. Chelsea nie gra porywająco, nie wygrywa po 4-0 i nie ma w składzie Leo Messiego ;) Mają natomiast kapryśnego Drogbę (jak ja go nie znoszę!), niezbyt ostatnio skoncentrowanego Cecha i "cudotwórcę" trenera. Tylko w jego geniuszu, doświadczeniu i sprycie upatruję szans Chelsea w dzisiejszym spotkaniu.

Na koniec taki dżołk: Co mówi Guardiola w szatni przed meczem? Odpowiedź: 1:06 min. poniższego filmu ;)



...a piłkarze realizują taktykę nakreśloną przez szkoleniowca ;)

poniedziałek, 27 kwietnia 2009

Podsumowanie weekendu...niedosyt

Kolejne podsumowanie weekendu, tym razem bardzo krótko i zwięźle bo - niewiele widziałem. Na mecz ManUtd poszedłem do pubu, ale tylko na 1 połowę, bo czas nie pozwalał na obejrzenie również drugiej. Widziałem tragiczne 45 minut w wykonaniu piłkarzy Manchesteru, po których nieco zniesmaczony wyszedłem z knajpy...po 45 minutach zasyp smsów, około 6 wiadomości i każda świetna - skończyło się 5:2, ale jedna wiadomość to coś w stylu "o kur** ale Rooney jest zajebisty" :)

Jeśli chodzi o rodzime podwórko - tu z kolei widziałem 2 połowy, do tego na żywo i żałuję że musiałem na to patrzeć. Chinyama w całym meczu miał może 3 sprinty, ale strzelił bramkę. Leo po meczu stwierdził, że Roger był piłkarzem meczu - to może ja nie zauważyłem że inni mieli więcej strat? :)
Mecz skończył się 1:1 a na remisie z Lechem najlepiej wyszła Wisła.

piątek, 24 kwietnia 2009

doping i smród w autobusach

Na Legię powraca przez wszystkich oczekiwany doping! SKLW porozumiało się w tej sprawie z ITI, na razie nie dogadali wszystkiego (dla tego śmiem twierdzić, że po Lechu będzie lipa).
Ale dziś nie o tym...czy nie wkurwia was czasem smród ludzi w autobusach?!
Piątek rano, wychodzę z domu z myślą "piątek, 8h dzieli mnie od weekendu, świetna pogoda...". Tia, wszystko skończyło się na wejściu do autobusu.
1. gość który stał przed moim siedzeniem tak zajebiście śmierdział...ale zajebiście szybko wysiadł. Pomyślałem uff, teraz poczytam i dojadę do pracy w spokoju...
2. wszedł jakiś palant, nie wiem czy oni się nie myją, jak na złość klapnął obok mnie i capił jakieś 6 przystanków, sapał, kasłał...
3. tak w końcu wysiadł, ale bardzo szybko miejsce obok mnie wypatrzyła starsza pani...jedząca chyba pasztet ;[ sam pasztet wiadomo, w autobusie może przeszkadzać, ale sama w sobie też nie miała fiołkowego zapachu.
Dla czego ludzie się nie myją?! Płacę za ten je***ny bilet i 40 minut dorgi do pracy wdycham jakieś smrody...kur**a!

niedziela, 19 kwietnia 2009

Mamy lidera...

...co z tego że mamy lidera, kiedy nasza gra woła o pomstę do nieba. Ciężko patrzy się na grę Legii Warszawa, ale jeśli niedawno wynoszony na piedestał Lech Poznań nie potrafi korzystać ze słabości pozostałych drużyn to robimy to właśnie my. W tym momencie głupio przyczepić się do pracy Urbana, bo "wyniki" są - szkoda tylko że osiągane bez żadnego stylu.

Przez kilka dni nie pisałem więc ominąłem kwestie awansu MU do półfinału Ligi Mistrzów. Dziś grają bardzo ważne spotkanie z Evertonem, o finał FA Cup. Ja tego pucharu jakoś nie czuję, fakt, najstarsze klubowe trofeum, ale wolę emocje związane z Premiership i Ligą Mistrzów. Nie mniej jednak mocno trzymam kciuki i widzimy się oczywiście nie gdzie indziej jak w Bradley's! :D

środa, 8 kwietnia 2009

Wtorek w LM

Wtorek w Lidze Mistrzów. Jak zawsze w Bradley'sie, jak nigdy płatny wstęp - przy najmniej nie było hołoty z L'poolu ;)
Przechodzimy do meritum - mecz. Manchester zaczął jak zaczyna od ponad miesiąca - żenująco. Szybko stracona bramka po błędzie Ronaldo i Evansa. Straty odrobiliśmy za sprawą Rooneya, który z zimną krwią wykorzystał...błąd obrony FC Porto (wyglądało jak fair play z ich strony ;P).
Posiadanie piłki Man Utd około 65%, ale wyglądało jakbyśmy grali na wyjeździe, do około 70 minuty. Na boisku pojawił się Giggs i Tevez, gra zmieniła się diametralnie. Porto nie wychodziło z własnej połowy czego efektem była bramka zdobyta w 85 minucie przez Carlosa Teveza, po przepięknym podaniu Rooneya. Szkoda tylko że mecz nie skończył się w owej 85 minucie, bo chwilę później było już 2:2.
Ogół meczu wyglądał tak, jakby drużyna z Manchesteru dzień wcześniej biegała po Karkonoszach kilka godzin bez przerwy. To chyba jednak nie powinno dziwić, przecież w niedzielę grali z Aston Villą - KTO USTALA TAKIE TERMINARZE?!
Za tydzień jedziemy do Porto z nożem na gardle, ale ciągle wierzę że półfinał bedzie nasz!

poniedziałek, 6 kwietnia 2009

Podsumowanie weekendu

Jak już wcześniej wspominałem: marzec wymazujemy z pamięci, kwiecień musi być AWESOME...i jest!
Sobota, przymuszenie do oglądania naszej rodzimej ligowej katorgi. 22 zawodników "czołga się" po boisku, żeby w reszcie przez banalny błąd obrońców (+ lenistwo jednego) Legia strzela bramką, właściwie to Chinyama, bo Legia to za dużo powiedziane. Zawodnicy zamiast dwoić się i troić chyba dzielili się przez 2 i przez 3 (wersja zawyżona, powinno być przez 5). Przepraszam najmocniej ale zaraz po meczu przełączyłem na końcówkę zmagań w Premierleague - Liverpool vs. Fulham, 90 minuta a goście biegali szybciej sprawniej i z większym polotem niż u nas w 10 minucie meczu. Wcale nie są cyborgami, po prostu widać że im się chce. Nasi myślami są już chyba na wakacjach...wiadomo, zagrali kilka meczów na wiosnę i przychodzi "po sezonowe zmęczenie" - ŻAŁOSNE. W sumie grunt to 3 punkty, także zaliczę mecz Legii do udanych.
Niedziela, Manchester ma już grać jak z nut (powiedzmy że jak w okolicach lutego). Początek meczu tego nie zapowiadał, z resztą nie zapowiadało tego pierwsze 70 minut. Nagle strzał rozpaczy Ronaldo i gol. Jego 2 bramka w tym meczu daje nadzieję że nie przegramy, bo wstyd się przyznać ale w zwycięstwo w takim stylu nie wierzyłem. Na ławce został Danny Welbeck, na boisko wszedł Federico Macheda (17 lat, grał pierwszy raz w 1 składzie, dla mnie dziwny ruch Fergusona). Ale ten właśnie młokos dał Manchesterowi 3 punkty. W 92 minucie dostał świetne podanie od Giggsa, świetnie przyjął piłkę od razu myląc obrońcę, posłał futbolówkę w długi róg i tak, można się cieszyć z kolejnego wiosennego powodzenia! Są 3 punkty a fani "Bitelsów" znowu są za nami :) Tak to było...

środa, 1 kwietnia 2009

Kwiecień, wiosna...

...koniec marca. Na reszcie, koniec miesiąca nieporozumień!
Reprezentacja dokonała czegoś, co można nazwać "fajnie by było wygrać x:0" - i wygrali. Smolarek, niespełniony w Anglii, nie chciany w Hiszpanii, w kadrze radzi sobie jak Alan Shearer w Newcastle - strzela jak musi, a jak może to strzela dużo.
Leo nie udzielał komentarzy po meczu z Irlandią, udzielał natomiast dziś. Moim skromnym zdaniem nie musiał, bo (na reszcie) wynik mówi wszystko.
Oby nie tylko mecze ze światowymi słabeuszami były powodami do radości, ale jak doskonale widać - jak są chęci i ambicje to wszystko da radę!
BTW Cieszy też występ Jano Muchy w składzie Słowacji. Wiadomo, cena pójdzie w górę, to będzie można sprzedać :/

"mecz ostatniej szansy"

"Mecz ostatniej szansy" - to chyba 999 mecz tego typu naszej reprezentacji, także załóżmy ze to jubileusz a nie prima aprilisowy żart. Skład ma się nieco różnić, od składu na mecz z Irlandia, a nasi kadrowicze ponoć są tak podrażnieni weekendową porażką, że San Marino zjedzą bez zastanowienia. Jednak jak już pisałem kilka wpisów wcześniej - ni chu*a! Dopóki nie zobaczę że nasi biegają po boisku i wychodzą im proste podania po ziemi nie uwierzę że "łatwo pójdzie".
Jeśli nie będzie nam szło jak należy, będzie konieczne skorzystanie z magicznych ziół superbohatera:

poniedziałek, 30 marca 2009

...

Zdziwiony, że nie wpisałem tytułu? Po "piłkarskim" weekendzie, patrzeniu na wypociny naszych "piłkarzy", którym OK, może nie wyszło... przypomniałem sobie o pewnym piłkarzu, który sprawia, że za każdym razem gdy patrzę na jego wyczyny (to co poniżej), żałuję że nie widziałem pełnego meczu w wykonaniu Le Tissiera. Jeśli wam nie "opadnie kopara", to sorry ale za dużo fify na kodach :P

...i co wy na to??

niedziela, 29 marca 2009

A nie mówiłem...

Marzec 2009 powinien zostać wykreślony z kalendarza... przynajmniej mojego. Powody:
Legia - piach
Man Utd - piach
Reprezentacja - piach
Do tego zwichnięta kostka na wiosnę (fuc* yeah) - czyli wtedy kiedy można pograć w piłkę, nie będzie można.
Teraz skąd owe "a nie mówiłem". Po "meczu" reprezentacji podśmiewałem się że w tym miesiącu jeszcze tylko Kubica może bolid roztrzaskać - może podśmiewałem się za głośno i skubany usłyszał w tym zaawansowanym technologicznie kasku :P Może gdyby mia czapkę (po zrzuceniu czapki z ach nicsię z nią nie sanie, kask natomiast się popsuje - stąd wnioskuję, że czaka jest bezpieczniejsza) to dojechałby do mety ;)
Na koniec dobra rada

sobota, 28 marca 2009

Mecz ostatniej szansy....kolejny

Przede wszystkim cytat z onetu: "Jacek Krzynówek goni Bąka" - dla nie wtajemniczonych, goni Jacka Bąka, ale chyba fajniej brzmi uganianie się za bąkami.
Przed tym meczem sytuacja w grupie jest jak w chyba żadnej innej - od reszty odstaje nieco Słowacja, która wyszła przed szereg i "urwała" rywalom o 2 oczka więcej niż pozostali w stawce. Ostatnie (o dziwo) jest San Marino i to raczej się nie zmieni - w dobie kryzysu zarówno bankowcy jak i kucharze grający w ich reprezentacji myślami będą raczej poza boiskiem. To tyle jeśli chodzi o ogół.
Szczegółem jest reprezentacja Polski. W przewidywanie składu bawił się nie będę, mam tylko nadzieję że Jeleń i Błaszczykowski zagrają razem od 1 minuty. "Perejro" raczej w wielkiej formie nie jest, ale przecież nie można odstawić go od składu równie szybko, jak został do niego włączony. "Mecze walki" w wykonaniu naszej szanownej reprezentacji są z reguły nudne do granic możliwości, ale przecież trzeba to oglądać. Tak długo czekaliśmy na ten mecz, że chyba w pośpiechu z Irlandii, żurnaliści zdążyli zrobić drużynę na miarę Portugalii, przed meczem z którą faktycznie można było się rozpisywać. Tu nie ma o czym. Irlandia to mega cieniasy, grają mega piach a do tego przypier**** się do Borubara. Leo musi po raz kolejny pokazdać zapyziałym dziadom z PZPN, że mogą mu co najwyżej naskoczyć...
...jeśli przegramy, zacznę obawiać się San Marino ;)
I na koniec na przedmeczowe rozluźnienie:

środa, 25 marca 2009

Nowy post...nowy początek

Na specjalną prośbę Piotrka T. (tożsamości nie podam, niech odkryje ją THE COON !!) nowy wpis. Niebawem pojawi się zupełnie nowa odsłona...a przynajmniej zacznę regularnie wpisywać rozmaitości ;)