czwartek, 30 kwietnia 2009

jedno wielkie WOOOW!

Lepiej pisałoby się bezpośrednio po spotkaniu, kiedy są jeszcze emocje, podniecenie etc...ale wiadomo ;)
Mecz zaczął się jak zawsze od niewielkiej przewagi Manchesteru, którą spodziewałem się widzieć powiedzmy do 15-20 minuty. Widziałem ją do 10 minuty, potem BYŁO NIESAMOWICIE!
Akcje Arsenalu kończyły się na 45 metrze, Adebayor był kompletnie odizolowany od podań, po piłkę sam musiał się wracać na własną połowę.
Bardzo ogólnie rzecz biorąc: Obrona 9/10, Pomoc 9/10 - właściwie nie wiem kogo ocenić jako napastnika i czy rozliczać ich za bramki? Po prostu grali podręcznikowo, to był jeden z takich meczów, które chcesz żeby trwały nie 90 a 190 minut.
Jeśli Manchester utrzyma formę do końca sezonu to wątpię żeby ktoś stanął im na drodze do jakiegokolwiek trofeum. Oni po prostu wyszli na boisko, zrobili swoje (może strzelili tylko jedną bramkę, bo Ferguson przed meczem wspomniał że ona go zadowoli :P). Arsenal przyjechał, zawodnicy wyszli na boisko i patrzyli jak wygląda najlepszy futbol na świecie.
Ten mecz powinien być na DVD, Blue Ray, oczywiście edycja kolekcjonerska włącznie z mazami komentatorów "specjalistów" z TVP :)

środa, 29 kwietnia 2009

Barca : Muratorzy 0:0, a wieczorem...

Szczerze powiem, mocno wahałem się czy ten mecz oglądać, ale w końcu wybrałem rower, bo skrót ma być przecież 30-minutowy to wszystko ciekawe zdążą pokazać (chyba że będzie wynik 50-0, wtedy raczej nie zdążyliby).
Jako że meczu w całości nie widziałem, ciężko mi oceniać poszczególnych graczy, ale jeśli Chelsea awansuje do finału i spotka się w nim z ManUtd (hope so!), to będziemy mogli spodziewać się kolejnej dogrywki. Niektórzy twierdzą, że Chelsea strzela dużo bramek - poza Liverpoolem ostatnio nie wiem której drużynie z górnej półki strzelili kilka. W skrócie na TVP widziałem zmasowaną obronę, potrajanie krycia Leo Messiego, kontrataki. Barca znowu nie poradziła sobie z typowo brytyjskim podejściem - na granicy faulu żeby im się grać odechciało. Za tydzień spodziewam się podobnego spotkania - Chelsea nie zwykłą atakować gigantów jako pierwsza a Barca...nie umie się po prostu bronić.

Wieczorem natomiast rarytas ;) ale o nim dopiero po spotkaniu, żeby nie zapeszać. Żałuję tylko że nie gra Fabiański, ale może to i dobrze, bo głupio by było patrzeć jak będzie wyjmował piłkę z siatki.



...a po południu Legia i PP -> jak będzie ciepło to przynajmniej nie zmarznę, bo sorry ale że widowisko będzie w najlepszym wypadku nudne.

wtorek, 28 kwietnia 2009

Przed pierwszym półfinałem

Dziś...właściwie to już za jakieś 25 minut pierwsze spotkanie półfinałów tej edycji ligi mistrzów. Na przeciw siebie staną Chelsea Londyn i FC Barcelona.
Tak się składa że grę Chelsea jako tako śledzę, a grę Barcelony widzę dopiero jak zobaczę kosmiczny wynik (szukam skrótów w necie).
Barca kojarzy mi się w tym sezonie z bezwzględnym gościem, który bez kompromisów i słuchania otoczenia niszczy wszystko co napotka. Nie dziwią mnie już wyniki 4-0, bo stają się w jakimś stopniu normą, wyniki 6-0 bardziej prowokują do powiedzenia "łał". Sorry ale jeśli jakaś drużyna tak wszystkich rozjeżdża to mam wrażenie że z Chelsea będzie dziś tak samo. Chelsea nie gra porywająco, nie wygrywa po 4-0 i nie ma w składzie Leo Messiego ;) Mają natomiast kapryśnego Drogbę (jak ja go nie znoszę!), niezbyt ostatnio skoncentrowanego Cecha i "cudotwórcę" trenera. Tylko w jego geniuszu, doświadczeniu i sprycie upatruję szans Chelsea w dzisiejszym spotkaniu.

Na koniec taki dżołk: Co mówi Guardiola w szatni przed meczem? Odpowiedź: 1:06 min. poniższego filmu ;)



...a piłkarze realizują taktykę nakreśloną przez szkoleniowca ;)

poniedziałek, 27 kwietnia 2009

Podsumowanie weekendu...niedosyt

Kolejne podsumowanie weekendu, tym razem bardzo krótko i zwięźle bo - niewiele widziałem. Na mecz ManUtd poszedłem do pubu, ale tylko na 1 połowę, bo czas nie pozwalał na obejrzenie również drugiej. Widziałem tragiczne 45 minut w wykonaniu piłkarzy Manchesteru, po których nieco zniesmaczony wyszedłem z knajpy...po 45 minutach zasyp smsów, około 6 wiadomości i każda świetna - skończyło się 5:2, ale jedna wiadomość to coś w stylu "o kur** ale Rooney jest zajebisty" :)

Jeśli chodzi o rodzime podwórko - tu z kolei widziałem 2 połowy, do tego na żywo i żałuję że musiałem na to patrzeć. Chinyama w całym meczu miał może 3 sprinty, ale strzelił bramkę. Leo po meczu stwierdził, że Roger był piłkarzem meczu - to może ja nie zauważyłem że inni mieli więcej strat? :)
Mecz skończył się 1:1 a na remisie z Lechem najlepiej wyszła Wisła.